Deadfall Adventures PC

Swoją recenzję rozpocznę nietypowo bo od wystawienia oceny cząstkowej. Dzieje się tak gdyż na Steamie opcje oceny są bardzo okrojone, można grę tylko polecić lub nie, ja natomiast postaram się bardziej szczegółowo omówić ten tytuł, gdyż uważam, że oceny zarówno graczy jak i zawodowych recenzentów w sieci są mało obiektywne. Nic dziwnego, w końcu skala ocen na serwisach wacha się pomiędzy 5.8/10, 7.5/10 a 4.8/5, a więc sama huśtawka wystawianych opinii skłania do głębszej analizy.
MOJA ocena dla Deadfall Adventyres to 6.8/10, i wystawiam tę ocenę z czystym sumieniem. Oceny u szczytu skali to duża przesada jeśli chodzi o tę produkcję gdyż jest ona bardzo daleka jakością od innych gier dostających tego typu oceny. Natomiast ocena z dołu skali była by bardzo krzywdząca. Swoją przygodę z Deadfall Adventures, rozpocząłem już dość dawno, w jedyn ze sklepów, który nie przepada za idiotami ;) na wystawionym tam telewizorze leciały trailery i fragmenty rozgrywki pochodzące z najświerzszych tytułów. Widząc zwiastun iście filmowy, zawierający elementy grozy i zapowiadający ciekawą przygodę zacząłem śledzić (dość uważnie) tok produkcji owej gry. Moje drugie zetknięcie z Deadfallem nastąpiło natomiast w zupełnie przypadkowych okolicznościach, podczas krótkiej wizyty u kolegi, i to o dziwo nie po to aby w coś grać, lecz aby pożyczyć pierwszą część Indiany Jonesa (teraz już mam wszystkie części na własność). Otóż, kolega przypadkowo pomylił pudełka i wręczył mi właśnie Deadfalla. Wtedy wywiązała się randomowa pogadanka o jego biblioteczce gier i o wręczonym mi "artefakcie" XD Wysłuchałem opinii kumpla, a niebawem miałem już okazję zagrać gdyż jego opowieść o owej produkcji zaciekawiła mnie na tyle aby zjawić się w jego domu z konkretnym już celem zagrania w tą grę. Było to mniej więcej w 2013 roku kiedy gra wychodziła i zrobiła dość duże BUM, ale nie BUM jakościowe a raczej BUM jako jebnięcie swoim "sztywnowatym" i "podróbkowatym" dupskiem. Gra od początku była bowiem piętnowana określeniami "podróby Uncharted", "kopii przygody z Nathanem" itd. Usłyszałem (wyczytałem) nawet pieszczotliwie pogardliwe wyzwisko "pogromcy Drek'a", oczywiście sarkastyczne. Ale czy te hejty były słuszne, czy błoto z jakim gra została zmieszana jest prawdziwym tym na co zasługuje ? Moim zdaniem na pewno nie. Oceny zaczęły być sprawiedliwe dopiero po jakimś czasie kiedy to do gry zasiadły osoby nie związane łańcuchem uczuć z serią Uncharted. Siadały one bowiem do tej gry jak do standartowego klasycznego shootera z elementami przygody, a nie jak do FPSowej podróby przygody potomka znanego odkrywcy. Jednak mimo wszystko żaden recenzent nie potrafił wyważyć swojej opinni na tyle aby ukazany wachlarz wad i zalet mógł przyszłego nabywcę konkretnie nastawić do ostatecznej decyzji odnośnie kupna.
Gra jest niewątpliwie "białym krukiem" wśród pecetowej gromady shooteropodobnych gier akcji próbujących stworzyć iluzję jakiejś tam przygody. Gra wrzuca nas w skórę poszukiwacza przygód z krwi i kości, a nie tam jakiegoś zmilitaryzowanego bubka biegającego w oddziałach najemników, nie - tutaj mamy swój cel i realizujemy go bez względu na sytuację polityczną. Warto zauważyć że istotną rolę w grze pełnią zagadki, niespecjalnie trudne a zarazem wymagające pomyślunku. Stanowią one hamulec pozwalający wydłużyć rozgrywkę w sprytny sposób a zarazem nie zmuszają do ciągłego pociągania za spust. Co do strzelania, arsenał w grze jest naprawdę pokaźny i gra może tutaj konkurować nawet z grami typu Medal of Honor czy Call of Duty. A więc mamy z czego strzelać, pociski wypluwa się przyjemnie, czego chcieć więcej ? Otóż właśnie, nie czuć odmienności pomiędzy broniami, i z każdej strzela się tak samo. To co może je różnić to najwyżej dźwięk wystrzału i niewielka różnica w odrzucie. Od graficznej strony gra prezentuje się OK, jak na niewielki budżet autorzy spisali się nieźle, jednakowoż czasem dojżymy babola graficznego czy rozmazaną teksturę. Kolejnym strzałem w piętę są cutscenki, z którymi wyraźnie Cry Engine sobie nie radzi. Deadfall pewnie stoi natomiast dźwiękowo od strony soundtracku, bo o dubbingu szkoda gadać. Kawałki lecące w tle fajnie komponują się z wydarzeniami na ekranie, budują klimat i na pewno zaliczyć je można na duży plus.
Podsumowując, Deadfall Adventures to dobra gra, skreślana przez wielu ze względu na to że jest polska, czego zupełnie nie rozumiem. Myślę że panowie ze studia The Farm 51 poduczą się na własnych błędach i w przyszłości uraczą nas jeszcze kilkoma dobrymi tytułami. O zawartości fabularnej nię będę się rozpisywał, bo i po co, niech każdy oceni rozmach historii i jej sensowność we własnym zakresie ;) Uważam że gra jest godna polecenia, zwłaszcza w niewielkiej cenie 30 zł ( a nie chorych 160 jakich rząda Steam), aczkolwiek trzeba mieć na uwadze że gra nie obyła się bez wad i nie nastawiać się na przełom. A tym bardziej nie popełniać błędu wielu graczy, i nie oczekiwać następcy/pogromcy Uncharted. Cieszy natomiast że na PC trafiła jakaś gra Unchartedo podobna :D