Laptop Acer Predator Helios 300 (NH.Q53EP.017)

Laptop jest ładny, bardzo ładny.
Klawisze klawiatury świetnie wykonane i o odpowiedniej czułości, jednakowoż ułożenie strzałek, przycisku "Predator" i włącznika przeszkadza. Podświetlenia też nie będziecie używać bo zjada procesor.
Częstotliwość i odwzorowanie kolorów ekranu pierwsza klasa. Z drugiej strony z jakiegoś powodu potrafią pojawić się tymczasowe screenburny po użyciu exela... dlaczego? Dodatkowo efekt "krwawienia" podświetlenia matrycy jest z miejsca zauważalny.
Laptop jest kompaktowy i ładnie wykonany, choć można się zadrapać o krawędzie głównego panelu jeśli ktoś nieuważa.
Performance gier jest dobry, ale poniżej oczekiwań. Nie słuchajcie jakichkolwiek recenzji bo nigdy nie będziecie używali trybu turbo.
Dlaczego?
Bo choroba jest głośniejsza od suszarki. Dosłownie, to nie jest metafora. Jest przynajmniej 10 decybeli głośniejsza niż podają wszystkie testy jakie widziałem. Można zapomnieć o słuchaniu czegokolwiek i używanie voice commu, bo ludzie was zbesztają za symulowanie pasu startowego.
Nawet na idle potrafi chodzić jak stacjonarka renderująca całą noc.
Więc aby nie ogłuchnąć i słyszeć cokolwiek w słuchawkach (zapomnijcie o imersji w skradankach) będziecie grali na trybie "bez" turbo.
Wówczas laptop i tak donośnie protestuje. Różnica jest taka, że wszystkie gry tracą kilkanaście do kilkudziesięciu fps'ów. Na panelu ponad klawiaturą można z kolei jajko smażyć.
To jest laptop gamingowy, który zniechęcił mnie do gier... chociaż może to plus bo dzięki temu wychodzę do ludzi?
Za tak wygórowaną w stosunku do konkurencji cenę spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego.
...
Było coś jeszcze?
A! Płyta główna padła w pół roku od zakupu /o/
Jedyne co ratuje ten laptop dla mnie do znający się na rzeczy pracownicy serwisu Acera. Kocham was ludki :*